— W takim razie zaczynajmy. — Odpala czerwoną racę, którą wymachuje na wszystkie strony świata.
Przechadza się z nią po linii mety, nasilając w nas zniecierpliwienie. Ryk silników co chwilę rozbrzmiewa w powietrzu, wywołując falę entuzjastycznych okrzyków publiczności. Przeżywają chyba jeszcze dotkliwiej taki wyścig, niż my. Czarnoskóry mężczyzna pomału stawia kolejne kroki, przechodząc między naszymi samochodami. Na odchodne rzuca racę za siebie. Jej piruety w powietrzu dostrzegam jak w zwolnionym tempie. Opada powoli, jakby mając w głębokim poważaniu oczekujących na jej uderzenie o ziemię ścigaczy. Moje serce na moment zamiera, kiedy przedmiot prawie dotyka podłoża. Jeden wdech, czas zacząć zabawę. Obawa ustępuje ekscytacji, na moją twarz wkrada się złowieszczy uśmiech. Kiedy raca dociera do gleby, z całej siły wciskam pedał gazu w podłogę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz